Kategorie
blog

Etykietki

Etykietki
Kim jest JA?

Ważne jest NIE to, by wiedzieć, kim lub czym jest „ja”. Tego nigdy się nie osiągnie. Ważne jest, aby odrzucić etykietki.

Jak mówią mistrzowie zen: „Nie szukaj prawdy, po prostu odrzuć swoje poglądy”. Odrzuć swoje teorie. Nie szukaj prawdy. Prawda nie jest czymś, czego się szuka, ona jest. Jeśli przestaniesz tkwić przy swoich poglądach, pojmiesz to.

Coś podobnego ma miejsce tutaj. Jeśli odrzucisz etykietki, którymi się posługujesz, zrozumiesz to. Co rozumiem przez termin „etykietka”? Każdą etykietkę, która możesz sobie wyobrazić, być może z wyjątkiem określenia „istota ludzka”. Ja jestem istotą ludzką. Jasne, oczywiście, ale niewiele mówiące.

Kiedy jednak mówisz: „Jestem człowiekiem sukcesu” – to jest to już głupotą. Sukces nie stanowi części twojego „ja”. Sukces jest czymś, co przychodzi i odchodzi, dziś może być twoim udziałem, jutro już nie. Sukces to nie jest „ja”.

Mówiąc: „Byłem człowiekiem sukcesu” – myliłeś się, pogrążony byłeś w ciemności. Utożsamiałeś się z sukcesem. To samo odnosi się do sytuacji, gdybyś powiedział: „Jestem nieudacznikiem, prawnikiem, biznesmenem”. Wiesz, co się stanie, jeśli zaczniesz identyfikować się z takimi rzeczami. Przylgniesz do nich, zaczniesz się martwić, że je utracisz i stanie się to źródłem twoich cierpień.

To właśnie miałem na myśli, kiedy poprzednio powiedziałem: „Jeśli cierpisz, to znaczy, że śpisz”. Chcecie znaku świadczącego o tym, że śpicie? Oto on. Cierpicie.

Cierpienie jest znakiem braku kontaktu z prawdą. Cierpienie dane jest ci po to, byś otworzył oczy naprawdę, żebyś mógł zrozumieć, że gdzieś jest jakiś fałsz, tak samo jak ból fizyczny mówi o jakiejś niewydolności, chorobie. Cierpienie wskazuje na istnienie fałszu. Wyzwala się w kolizji z rzeczywistością.

Kiedy twoje złudzenia zderzają się z rzeczywistością, kiedy fałsz zderza się z prawdą, wówczas pojawia się cierpienie. Poza tym nie ma cierpienia.

Anthony de Mello, Przebudzenie

Każdy zobaczy w tobie to, na co gotowa jest jego świadomość. 

~ Farida Sorana

Udostępnij

Kategorie
blog

Ciało bolesne

Ciało bolesne

Ciało bolesne.
Trauma odrzucenia.

Metoda pracy wg Eckhart Tolle z odrzuconymi częściami – ciało bolesne.

Każde bolesne emocjonalnie doznanie pozostawia po sobie osad cierpienia. Żyje ono w nas jeszcze długo po fakcie odrzucenia, miesza się z zadawnionym bólem, który wcześniej w sobie mieliśmy i wrasta w umysł i ciało. Zasada ta oczywiście dotyczy także wszystkiego, co wycierpieliśmy w dzieciństwie. Z nagromadzonego bólu powstaje negatywne pole energetyczne, wypełniające ciało i umysł. Jest to niewidzialny, odrębny byt.

Z bólu emocjonalnego powstaje bowiem ciało bolesne. 
Ma ono dwa tryby istnienia: utajony i czynny. U jednej osoby może przez dziewięćdziesiąt procent czasu pozostawać w uśpieniu, natomiast u innej, głęboko nieszczęśliwej, potrafi być stale aktywne. Niektórzy ludzie żyją niemal wyłącznie za pośrednictwem swojego ciała bolesnego, inni zaś mogą odczuwać jego obecność tylko w pewnych okolicznościach – na przykład w związkach osobistych albo w sytuacjach kojarzących się z niegdysiejszą stratą lub porzuceniem, z fizycznym bądź emocjonalnym zranieniem.

Ciało bolesne może dać znać o sobie pod wpływem jakiegokolwiek bodźca, zwłaszcza gdy uruchamia on echa dawnej bolesnej prawidłowości. Kiedy gotowe jest się obudzić, wystarczy myśl czy też niewinna uwaga kogoś z najbliższego otoczenia, żeby je uruchomić. Niektóre ciała bolesne są stosunkowo mało szkodliwe – trochę jak rozkapryszone dziecko. Zdarzają się też jednak złośliwe bardzo niszczycielskie jak istne demony. Niektóre ciała bolesne doprowadzają swoich żywicieli nawet do samobójstwa. Bardzo ważne jest obserwowanie własnego ciała bolesnego.

Należy zauważać w sobie wszelkie przejawy niezadowolenia: irytację, zniecierpliwienie, zasępienie, chęć czynienia krzywdy, gniew, przygnębienie, pragnienie, chęć aby w naszym związku osobistym pojawiła się nuta dramatu. Mogą one znaczyć, że ciało bolesne próbuje zbudzić się z uśpienia. Jeśli rzeczywiście się zbudzi, natychmiast należy je na tym przyłapać. Ciało bolesne walczy o przetrwanie – tak jak każdy byt. Przetrwać zaś zdoła tylko pod warunkiem, że skłoni nas, abyśmy bezwiednie z nim się utożsamiali. Może wyjść z ukrycia i przejąć władzę, „stać się nami” i za naszym pośrednictwem żyć. Potrzebuje nas jako narzędzia zdobywania „pokarmu”. Będzie się żywiło każdym doznaniem, które wibruje pokrewną mu energią – wszystkim, co rodzi nowy ból pod jakąkolwiek postacią: gniewu, skłonności niszczycielskich, nienawiści, rozpaczy, dramatycznych emocji, przemocy, a nawet choroby.

Gdy więc ciało bolesne nami zawładnie, stworzy ci sytuację, która odbije ku niemu energię, nastrojoną na jego własną częstotliwość, żeby mogło się nią karmić. Ból może się żywić tylko bólem. Nie może się żywić radością. Po prostu jej nie trawi.

Z chwilą gdy ciało bolesne przejmie władzę nad nami, nasz apetyt na ból wzrasta. Stajemy się ofiarą lub oprawcą. Chcemy wtedy zadawać cierpienie lub cierpieć Oczywiście nie jesteśmy tego świadomi. Warunkiem przetrwania ciała bolesnego jest nasze utożsamienie z nim i nieświadomy lęk przed konfrontacją z bólem, który w nas żyje. Jeśli nie spojrzymy na ten ból prosto w oczy, to będziemy musieli raz po raz na nowo go przeżywać. Ciało bolesne może wydawać się niebezpiecznym bytem, na którego nie mamy odwagi spojrzeć. Ciało bolesne nie chce, abyśmy mieli je pod bezpośrednią obserwacją i widzieli go takim, jakie jest. Kiedy zaczynamy je obserwować i ogarniamy je uwagą, pryska łącząca cię z nim więź utożsamienia. Pojawia się wyższy wymiar świadomości czyli przytomna obecność.

Jesteśmy wtedy świadkiem i obserwatorem poczynań ciała bolesnego.

Co się dzieje z ciałem bolesnym, gdy osiągamy wystarczającą świadomość, żeby przestać z nim się utożsamiać?

To nieświadomość stwarza ciało bolesne – świadomość przemienia. Z ciałem bolesnym nie należy walczyć. Próba podjęcia takiej walki wywołuje konflikt wewnętrzny, i powoduje jeszcze większy ból. Wystarczy je tylko obserwować. Kiedy obserwujemy ciało bolesne, akceptujemy je jako jedną z rzeczy, które w danej chwili istnieją. Ciało bolesne zbudowane jest z uwięzionej energii życiowej, która odszczepiła się od całości naszego pola energetycznego i zyskała chwilową autonomię w wyniku procesu utożsamienia z naszym umysłem.

Kiedy zaczniemy się wyzbywać poczucia tożsamości z ciałem bolesnym i staniemy się obserwatorem, ciało to jeszcze przez pewien czas będzie działało, próbując podstępem skłonić nas abyśmy znów z nim się utożsamiali. Na tym etapie może powodować bóle fizyczne w różnych częściach ciała, ale dolegliwości te ustąpią. Należy być na tyle obecnym, abyśmy mogli bezpośrednio obserwować ciało bolesne i czuć jego energię. Nie będzie wtedy miało władzy nad naszym myśleniem. Lecz gdy tylko zestroimy myślenie z polem energetycznym ciała bolesnego, utożsamiamy się z nim i znów zasilamy je własnymi myślami.

Na przykład jeśli dominującą częstotliwością energii ciała bolesnego jest gniew i rozpamiętujemy coś, co nam kiedyś zrobiono, albo planujemy odwet, znaczy to, że straciliśmy świadomość i ciało bolesne stało się „NAMI”. Gniew bowiem zawsze podszyty jest bólem. Jeśli ogarnia cię mroczny nastrój, wpadasz w negatywny tryb umysłu i zaczynasz rozmyślać o tym, jakie okropne masz życie – twoja myśl zestraja się z ciałem bolesnym, tracisz świadomość i jesteś narażony na ataki z jego strony.

Aby pracować z własnym ciałem bolesnym: skup uwagę na tym, co w sobie czujesz, zrozum, że uczucie to jest ciałem bolesnym, zaakceptuj jego obecność, nie myśl o nim i nie pozwól, żeby czucie ustąpiło miejsca myśleniu, nie osądzaj ani nie analizuj, nie twórz sobie z tego tożsamości, bądź tu i teraz, obserwuj to, co się w tobie dzieje, uświadom sobie obecność emocjonalnego bólu i obserwuj go.

Może się okazać, że perspektywa zerwania więzi tożsamości, łączącej cię z własnym bólem, budzi w tobie silny opór. Prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji jest szczególnie duże, jeśli przez większość życia mocno utożsamiałeś się ze swoim emocjonalnym ciałem bolesnym i twoje poczucie własnego „ja” w całości albo w znacznej mierze opiera się na tym utożsamieniu. Wtedy z ciała bolesnego zbudowałeś sobie nieszczęśliwe ,ja” i wierzysz, że jesteś właśnie tą zrodzoną z umysłu fikcją.

Jeżeli tak jest to pod wpływem nieświadomego lęku przed utratą tożsamości pojawi się w tobie silny opór wobec wszelkich prób zerwania tej relacji utożsamienia. Będziesz wtedy wolał cierpieć niż pozbyć się nieszczęśliwego Ja”. Jeśli tak właśnie jest, obserwuj opór, który w sobie czujesz. Obserwuj przywiązanie do własnego bólu. Bądź bardzo czujny. Obserwuj tę szczególną przyjemność, jaką sprawia ci własna zgryzota. Obserwuj przemożną chęć mówienia lub myślenia o niej. Opór ustanie, jeśli go sobie uświadomisz. Będziesz mógł wtedy skupić uwagę wewnątrz ciała bolesnego, trwając przy nim jako przytomny świadek, i w ten sposób zapoczątkować jego przemianę. Tylko ty sam możesz to zrobić. Zadanie to potrafią również spełnić niektórzy terapeuci, pod warunkiem, że wznieśli się nad poziom umysłu i, pracując z klientem, umieją wzbudzić w sobie i utrzymać stan intensywnej, świadomej obecności.

Źródło: Eckhart Tolle „Potęga teraźniejszości”

 

Nie możesz cofnąć się i zmienić początku, ale możesz zacząć tam gdzie jesteś i zmienić zakończenie. 

~ James Sherman

Udostępnij

Kategorie
blog

Role dzieci w rodzinie alkoholowej

Role dzieci w rodzinie alkoholowej.
Strategie psychologicznego przetrwania​.

Dla małego dziecka najważniejsze w życiu są ramiona rodzica. To jego cały świat.

Jeżeli te ramiona są bezpieczne, kochające i wspierające, to człowiek wyrasta w przekonaniu, że tacy właśnie są inni ludzie. Natomiast jeżeli te ramiona są zagrażające, nieprzewidywalne, agresywne, dziecko się uczy, że to tak wygląda rzeczywistość.

DDA, czyli dorosłe dziecko alkoholika, to człowiek, który rozwija się pod „złymi” skrzydłami z dojmującym poczuciem, że nikomu nie wolno ufać. I trzyma się tej zasady również w dorosłym życiu. Nawet wtedy, kiedy obiektywnie dostaje wszelkie znaki, że nic mu nie grozi, projekcja filmu z dzieciństwa trwa. I dominuje. Niezależnie od okoliczności.

Trudno o klarowną definicję, każda wydaje się nadmiernym uproszczeniem, jest jednak zbiór wspólny, łączący DDA przynajmniej w dwóch obszarach. Pierwszy to trudności w kontakcie z samym sobą. Tu mieści się to, co o sobie myślę, to, czy siebie akceptuję, to, czy dbam o swoje potrzeby, to, czy potrafię być wobec siebie wyrozumiała, czy mam skłonności autodestrukcyjne. Drugi obszar to trudności w kontaktach z otoczeniem. Czy jestem w stanie wejść w relację, czy potrafię ją utrzymać, czy nie uciekam od bliskości. To jednak bardzo rozległe sfery.

W każdej rodzinie dzieci przyjmują określone role, ale w zdrowych relacjach robią to w sposób elastyczny – dostosowany do potrzeb.

 W rodzinie alkoholowej role te są narzucone i sztywne, ponieważ utrzymują cały system i rodziny i zapewniają jej funkcjonowanie.

W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do odwrócenia ról czyli parentyfikacji.

Najczęściej wymienia się następujące typowe strategie przetrwania:

  • bohater rodzinny,
  • kozioł ofiarny (buntownik, wyrzutek)
  • maskotka (błazen)
  • zagubione dziecko (dziecko we mgle, aniołek, niewidoczne dziecko).
bohater rodzinny

Pokochaj mnie, będę twoim bohaterem.

Bohater rodziny jest skrajnie odpowiedzialny, obowiązkowy. Zajmuje się wszystkim, co tylko zdoła opanować. Może prać, sprzątać, robić zakupy, zajmować się młodszym rodzeństwem (ten typ DDA to najczęściej najstarsze dziecko w rodzinie). Będzie próbował nie dopuszczać do tego, aby rodzic, który jest alkoholikiem, pił, a przy okazji będzie opiekować się tym drugim rodzicem. Dbać o to, by nie był smutny, przygnębiony.

Bohater stara się bronić rodzeństwo oraz niepijącego rodzica przed tym pijącym, zarówno w zakresie przemocy werbalnej, jak i przemocy fizycznej. Bohaterowi towarzyszy nieustanne napięcie i lęk, czy zdoła ogarnąć całą rodzinę. Jest zazwyczaj przerażony, że nie sprosta wszystkiemu. To dzieci, które dobrze się uczą, nie sprawiają żadnych kłopotów wychowawczych. Często są bardzo uzdolnione, dążą do perfekcjonizmu. Dbają o szczegóły, są niesamowicie ambitne. Chcą, aby rodzice byli z nich dumni. I są. „Skoro mam takie dziecko, znaczy, że nie jestem złym rodzicem”.

Bohater dba w ten sposób o samopoczucie rodzica, który je krzywdzi. W dorosłym życiu bardzo często bohater odnosi sukcesy zawodowe. Gorzej radzi sobie z bliskimi relacjami. Ma problem z myśleniem o własnych potrzebach, z odczuwaniem ich, nazywaniem. Potrafi koncentrować się na innych, pomagać im, nie myśląc o sobie. Poczucie odpowiedzialności towarzyszy mu nadal. Będzie chorobliwie, nawet już z oddalenia, dbać o swoją rodzinę, dopóki się nie skonfrontuje, najczęściej w toku terapii, z tym, że nie jest w stanie jej uratować. Bohaterowie rodziny mają tendencję do brania na swoje barki równie dużej ilości obowiązków, co w dzieciństwie, są do tego przyzwyczajeni. Podejmują kolejne zawodowe wyzwania po to, aby zapełnić swój czas oraz myśli. Zazwyczaj taki nadmiar obowiązków kończy się frustracją i poczuciem nieradzenia sobie. Ale robią to, bo potrzebują ciągle się sprawdzać. Dzieje się to oczywiście na poziomie nieświadomym. „Nie udało mi się uratować rodziny, ogarnę chociaż… całą resztę”.

Bohater jest człowiekiem o niskim poczuciu własnej wartości. Mimo sukcesów nie jest zdolny odczuć satysfakcji, bo ciągle uważa, że cel priorytetowy nie został osiągnięty. Nie akceptuje nieudaczników. Trzeba być twardym, zahartowanym, nie wolno liczyć na czyjąś pomoc i prosić o nią. Takich cech prawdopodobnie nie będzie tolerować w swoich własnych dzieciach. Jest bardzo wymagający.

Typowa postawa i zachowania bohatera
– stara się sprostać trudnym sytuacjom
– rozwiązuje problemy rodzinne
– poświęca się dla dobra innych
– przyjmuje na siebie zbyt dużą ilość obowiązków
– pomocny, zaradny, ofiarny, kompetentny
nie płacze, nie okazuje bólu

Straty:
– utrata dzieciństwa na rzecz pseudo-dorosłości
– utrata spontaniczności
– nieumiejętność zabawy – bo życie jest zbyt poważne i zbyt dużo problemów czeka na rozwiązanie
– postrzeganie życia głównie w kategoriach obowiązków i pomocy
– poświęcanie się dla innych i rezygnowanie ze swoich potrzeb

Dominujące uczucia:
– poczucie winy (że jednak nie sprostał wszystkiemu, nie rozwiązał rodzinnych problemów)
– poczucie bycia nie dość dobrym
– przemęczenie
– wypalenie w służbie dla innych

Powtarzające się  przykłady opowiadanie przez DDA w roli bohaterów:

– świetne oceny i wygrywanie różnych konkursów w szkole
– wczesne wykonywanie obowiązków domowych (pranie, gotowanie, sprzątanie, remonty itp)
– opiekowanie się młodszym rodzeństwem
– opiekowanie się alkoholikiem (przyprowadzanie z knajpy, podanie obiadu)
– załatwianie spraw urzędowych

Zyski: (bo role DDA  nie są czarno-białe, nie są tylko złe lub tylko dobre )
– pochwały i uznanie społeczne
– specjalna pozycja w rodzinie jako kogoś wyjątkowo dobrego/zaradnego/odnoszącego sukcesy
– jako dziecko miał dowartościowującą świadomość bycia prawie jak dorosły

Jak pomagać “DZIECKU BOHATEROWI” w rodzinie alkoholowej?

Poniższe wskazówki mogą być pomocne dzieciom w realnej rodzinie ale też przy chęci pomocy swojemu “wewnętrznemu dziecku”:

  • zauważ dziecko nadmiernie kompetentne, które robi wrażenie jakby funkcjonowało na maksymalnych obrotach. Najczęściej takie dziecko pozbawione jest pomocy – bo nie stwarza problemów.  Zadbaj o to, aby ci potencjalni rodzinni bohaterowie byli w takim samym stopniu przedmiotem uwagi jak i pozostałe dzieci. Udzielana pomoc powinna koncentrować się na znalezieniu równowagi między pracą a zabawą;
  • kładź nacisk na to, by dzieci te nie poświęcały się i nie rezygnowały z przyjemności pod pretekstem tego, że są zbyt zajęte i przedkładają potrzeby innych nad swoje własne;
  • stawiaj przed dziećmi zadania odpowiadające ich zdolnościom, ale pomóż im , by nauczyły się nie brać na swoje barki zbyt wiele . Unikaj niezwykle wysokich wymagań i obciążania dzieci taką odpowiedzialnością jakby były dorosłe, nawet jeżeli ochoczo chcą się podjąć takich obowiązków;
  • daj im do zrozumienia, że nie ma nic złego w zrelaksowaniu się w bezczynności od czasu do czasu. Upewnij je, że nie zawsze muszą się czymś wykazywać;
  • dowartościuj te dzieci za to “kim są”, a nie tylko za to “co robią”. Upewnij je że mogą liczyć na Twoje bezwarunkowe poparcie dla jednostki – a nie tylko na poparcie dla czegoś nad czym pracują lub co osiągnęły. Powinny wiedzieć, że akceptujesz je niezależnie od tego, czy odniosą sukces, czy też poniosą porażkę. Okazuj, że je cenisz i darzysz uznaniem, że są kimś szczególnym, nawet jeśli w danej chwili nie wykazują się niczym konkretnym;
  • naucz je większej elastyczności, włączając do planu dnia spontaniczne, wymyślone na poczekaniu zajęcia;
  • zachęć je, aby rozpoznawały swoje prawdziwe uczucia i często je wyrażały w rozmowach;
  • lub dawały im wyraz w formie artystycznej;
  • wyraź radość z ich sukcesów  i ciesz się ich osiągnięciami razem z nimi, ale naucz je, że można zaakceptować również porażkę i że nie muszą być doskonałością  zawsze i w każdej dziedzinie;
  • bądź z nimi po wielkim niepowodzeniu czy odniesionym zawodzie. Pozwól dziecku zrozumieć i zaakceptować fakt, że niepowodzenie jest częścią życia;
  • zadbaj o to, by miały okazję do zabawy, relaksu i radości, aby mogły nacieszyć się dzieciństwem razem z innymi rówieśnikami, a nie spędzały większości czasu z dorosłymi, przy wykonywaniu “dorosłych” czynności.

Silna motywacja do osiągania wyników, odnoszenia sukcesów i sprawiania przyjemności innym powoduje, że te dzieci alkoholików nie mają szansy przeżycia dzieciństwa. Mimo, że ich zachowanie wcale na to nie wskazuje, dzieci alkoholików, które są bohaterami rodzinnymi, potrzebują pokierowania nimi i nadzoru ze strony dorosłych. Potrzebny im jest również czas na zabawę, fantazjowanie i korzystanie z przywilejów dzieciństwa.

KOZIOŁ OFIARNY – BUNTOWNIK – WYRZUTEK

Pokochaj mnie, będę twoim workiem treningowym.

Kozioł ofiarny to osoba oddelegowana w rodzinie do zbierania wszelkich negatywnych emocji. Skupia na sobie frustracje, krzywdy, agresję wszystkich domowników. Jest takim workiem do bicia. Kozioł ofiarny to dokładne przeciwieństwo bohatera rodziny. Z kozłem ofiarnym jest wiele problemów. Zazwyczaj uczy się źle albo nie uczy się wcale. Wdaje się w awantury, jest zaczepny, bywa agresywny. „Nic nie jest ważne, nic i nikt mnie nie obchodzi” – taką postawę prezentuje kozioł ofiarny. Jest skupiskiem całego koszmaru, który rozgrywa się w domu i taką swoistą podkładką dla rodziców, którzy go krzywdzą.

Dziecko podświadomie daje rodzicom alibi dla ich krzywdzących, złych zachowań. Jest obiektem zastępczym. Jak w każdym z czterech typów, tu także jedynym motorem zachowania jest miłość do rodziców, rozpaczliwa próba upominania się o wzajemność w tej relacji. Dorosłe życie kozła ofiarnego cechuje bardzo duży poziom złości, agresji, które mogą przejawiać się werbalnie i niewerbalnie. Ma on poczucie odrzucenia, osamotnienia, niezrozumienia, nienawiści wobec świata, ludzi. Oni nie są mu do niczego potrzebni.

Kozioł ofiarny to bardzo często antybohater. Wiele uczuć zamienia na gniew. Bardzo łatwo i szybko kontaktuje się ze swoimi złymi emocjami. Wśród kozłów ofiarnych widoczna jest największa skłonność do popadania w uzależnienia (alkohol, narkotyki), czyli do powtarzania schematów ze swoich domów, bo trudno jest im poradzić sobie z przeżywanym gniewem.

Typowa postawa i zachowania:
– sprawianie kłopotów
– bunt
– wyznaje zasadę, że zawsze wygrywa silniejszy
– popadanie w konflikty z ludźmi i z prawem

Dominujące uczucia:
– złość, ból

Zyski:
– swoboda
– większe prawa i mniejsze obowiązki
– robienie tego na co ma się ochotę

Straty:
– jest obwiniany
– ma złą opinię
– ucieczka od problemu rodzinnego. Rodzina zamiast rozwiązywać problem alkoholizmu skupia się na krnąbrności dziecka, mimo że jest to problem zastępczy i wtórny w stosunku do alkoholizmu rodzica
– ostrze krytyki kieruje się na kozła ofiarnego
– skłonność do popadania w kłopoty w szkole, potem w pracy
– niskie poczucie wartości i złe mniemanie o sobie
– wykluczenie społeczne

Jak pomagać “DZIECKU-BUNTOWNIKOWI” w rodzinie alkoholowej?

  • Próbuj nawiązać kontakt z prawdziwym dzieckiem, kryjącym się pod przykrywką pozorów;
  • uczciwie wyrażaj swoje uczucia, przekazuj dziecku swoje uczucia wobec konkretnego zachowania – dajesz w ten sposób przykład jak w konstruktywny i dojrzały sposób radzić sobie z silnymi emocjami;
  • zatroszcz się aby jasne były granice tego co wolno, a czego nie wolno. Poinformuj wyraźnie jakie są obowiązujące reguły i zwyczaje. Zachowaj jednak zdrowy rozsądek i elastyczność;
  • postaraj się mieć pozytywne podejście. Tłumacz czego się oczekuje i z jakiego powodu zamiast tylko mówić co wolno,  a czego nie wolno;
  • doceniaj pozytywne zachowania nawet w najdrobniejszych rzeczach (za wykonane obowiązki, za spełnienie twojej prośby). Tym dzieciom potrzeba bardzo wiele uznania.
  • zachęcaj do zrównoważonego wyrażania emocji- niedopuszczalne jest by dziecko wyżywało się na innym dziecku lub dorosłym
  • daj dziecku i sobie czas na wyciszenie emocji
maskotka – błazen

Pokochaj mnie, będę cię rozweselać.

Dziecko maskotka ma poprawiać atmosferę w domu, sprawiać, żeby było fajniej. Rodzice mają dzięki niemu mniej się smucić. Jest takim chwilowym lekarstwem na chorobę, która dotknęła matkę czy ojca. Jeśli między rodzicami pojawia się napięcie, maskotka ma je rozładowywać. Na przykład pijący ojciec wysyła dziecko do matki z misją uspokojenia jej: „Ty wiesz, co zrobić, żeby przestała płakać, więc zrób coś”. Maskotka ma skupiać na sobie uwagę i odciągać ją od clue sprawy, czyli od alkoholizmu rodzica. Maskotka jest bardzo nerwowa. Często rozpoznaje się u niej ADHD czy nadpobudliwość, a jest to po prostu jej sposób na przetrwanie.

W dorosłym życiu takie osoby bywają postrzegane jako rezolutne, zabawne, urocze. Nie widać po nich zupełnie tego, co w nich siedzi. Zdarza się, że cierpią na zaburzenia psychosomatyczne. Nerwowe bóle żołądka, zespół jelita drażliwego, choroby skórne, wiele dolegliwości o podłożu typowo psychicznym, które dają objawy somatyczne.

Permanentna rola rozweselacza, którą odgrywają w dzieciństwie, w dorosłym życiu sprawia, że otoczenie często nie traktuje ich poważnie. Uważane są za niedojrzałe, bo potrafią zachowywać się nieadekwatnie do sytuacji. Na stres reagują głupimi żartami, nerwowo się śmieją. W dzieciństwie zmuszane, aby manipulować emocjami innych, mają do tego tendencje także w dorosłości. Żyją w przekonaniu, że jeśli w ogóle mogą być akceptowane przez otoczenie, to tylko dlatego, że są… śmieszne.

Mają skłonność do bagatelizowania rzeczy poważnych. „Byciem poważnym niczego nie załatwię”. To ludzie pozornie otwarci. Pozornie, bo z całą grupą swoich emocji nie potrafią się w ogóle skontaktować. Mają trudność z kontaktowaniem się np. ze smutkiem. Dlatego właśnie pojawiają się u nich zaburzenia psychosomatyczne. Wszelkie negatywne uczucia mogą znaleźć ujście jedynie przez chorobę organizmu. Maskotki często nie rozumieją swoich uczuć i emocji.

Typowa postawa i zachowanie:
– śmiechem i żartami rozładowuje napięcie w rodzinie i odwraca uwagę od alkoholowych problemów.

Straty :
– trudno wyjść zza parawanu śmiechu i nawiązać rzeczywiście bliskie relacje
– pomniejszanie problemu i odwracanie od niego uwagi zamiast zmierzenia się z nim i doprowadzenie do konstruktywnych zmian
– przejmowanie odpowiedzialności za uczucia innych
– lęk, że stanie się niepotrzebna, jeżeli nie będzie umiała komuś poprawić nastroju

Zyski:
– lubiana
– dusza towarzystwa

Jak pomagać “DZIECKU – MASKOTCE” w rodzinie alkoholowej?

Przybliżaj do prawdziwych uczuć:

  • zadbaj  o relacje pełną zaufania – chociaż sprawiają wrażenie beztroskich, trzeba im okazać wiele życzliwości aby nabrały zaufania na tyle, żeby odrzucić maskę;
  • posłuż się opowiadaniem różnych historii, by przekazać dziecku informację, że nie ma nic złego w okazywaniu prawdziwych uczuć. Wymyśl opowieść o dziecku, które na zewnątrz zawsze prezentuje roześmianą twarz, ale wewnątrz płacze – w ten sposób dotrzesz z przesłaniem nie budząc w nim poczucia zagrożenia;
  • naucz dziecko wyrażania swoich uczuć w formie artystycznej  (muzyka, rysunek)  – tak, aby bezpiecznie oswajało się z możliwością ujawniania swoich uczuć;
  • starsze dziecko zachęcaj do prowadzenia dzienniczka uczuć lub pamiętnika;
  • jeżeli dziecko odkryje  swoje prawdziwe  uczucia poprzez artystyczne formy wyrazu lub jeżeli odważy się porozmawiać o swoich zapiskach – masz okazję pokazać, że  cenisz  je takie, jakie jest. Zapewnij, że dzięki mówieniu o swoich prawdziwych uczuciach możesz być bliżej niego. Udowadniasz w ten sposób, że ludzie mogą je nadal lubić, nawet jeżeli dziecko nie opowiada dowcipów.
zagubione dziecko – niewidoczne dziecko – aniołek

Pokochaj mnie, będę schodzić ci z drogi.

Niewidzialne dziecko to ktoś, kogo po prostu nie ma. Nie skupia na sobie uwagi, nie stwarza żadnych problemów. „Jak przemknę pod stołem, to może nic złego się nie wydarzy”. W tej grupie mogą występować zachowania autoagresywne, autodestrukcyjne. To dzieci, które mają wielką trudność z odczuwaniem własnych potrzeb, zaspokajaniem ich. To zrozumiałe: „Jeżeli mnie nie ma, nie mam też potrzeb”. Dzieci przezroczyste i w domu, i w szkole. Nikt nie mówi o nich dobrze, ale też nikt się na nie nie skarży. Są samowystarczalne, potrafią zajmować się sobą. Izolują się. Często postrzegane są jako nieśmiałe, a tak naprawę są wycofane, ponieważ robią wszystko, aby nie skupiać na sobie uwagi.

W dorosłym życiu niewidzialne dziecko nadal stara się funkcjonować w swoim własnym, odrębnym świecie. Nie angażuje się w relacje, bo i tak niczego nie uda się zbudować. „Nawet jak coś spróbuję powiedzieć, to i tak nikt mnie nie usłyszy, nie zauważy, bo nigdy nikt mnie nie słyszał i nie zauważał”. Jest tu mnóstwo lęku, niepewności, osamotnienia, poczucia krzywdy i pewności: „Jestem do niczego”. Skłonności do smutku, depresji. Ale bywa, że pojawia się w nich gniew. Tacy ludzie nie wyrażają swojego zdania, nie artykułują swoich potrzeb, mają trudność ze zdecydowanym mówieniem: „Tak”, „Nie”. Są bierne, a przez to często przestawiane z kąta w kąt. Nie potrafią powiedzieć, że to je irytuje, ale z czasem zaczynają się z tym bardzo źle czuć.

Typowa postawa i zachowania:
– ucieka w świat fantazji/ książek/ twórczości (np. plastyka, majsterkowanie, pisanie)

Straty:
– wyobcowanie
– izolacja
– mało żyje realnością, słaby kontakt z realnym światem
– słabo porusza się w realnym świecie
– trudności w zbliżaniu się do ludzi

Dominujące uczucia:
– głęboka samotność
– przygnębienie

Zyski:
– względny spokój
– oddalenie od rodzinnych awantur poprzez wewnętrzną ucieczkę
– wyciszenie
– wycofanie z życia rodzinnego i rodzinnego chaosu.

Jak pomagać “ZAGUBIONEMU DZIECKU” w rodzinie alkoholowej?

  • Zadbaj o jego przynależność do grupy;
  • korzystaj z pojawiających się okazji, żeby integrować dziecko społecznie – nie staraj się jednak, żeby cały wolny czas spędzało w towarzystwie. Każdy czasami potrzebuje samotności;
  • zachęcaj do zajęć gdzie potrzebna jest współpraca (wspólne planowanie, wspólne tworzenie obrazu lub  kolażu) w miejsce typowych zachowań samotnych jak czytanie czy oddawanie się marzeniom;
  • doceniaj wyrażane opinie dziecka;
  • naucz wyrażania uczuć w bezpiecznej dla niego formie – np. poprzez środki artystyczne;
  • zagubione dziecko bardzo łatwo przeoczyć w ferworze codziennych zajęć – codziennie sprawdzaj pod koniec dnia ile razy je pochwaliłeś, ile razy zwróciłeś na nie uwagę.
W czym pomaga określenie własnej roli w rodzinie?

Przyjrzenie się sobie pozwala dostrzec pewne automatyczne myśli czy zachowania, które wynikają z przyjętej roli. Może się okazać, że gdy byłeś dzieckiem, były one dla Ciebie bardzo pomocne. Jednak czy nadal takie są? Na przykład w sytuacji konfliktowej bardzo często starasz się obrócić sprawę w żart, wygłupiasz się, byleby tylko uciec od napięcia, które właśnie się pojawia, zamiast skupić się na rozwiązaniu problemu. A może jesteś zbyt odpowiedzialny i nie potrafisz odpuścić? W jakim stopniu dana rola jest dla Ciebie pożyteczna? Co Ci daje, a co odbiera? A może czas przestać przyklejać sobie etykietę buntownika lub niewidzialnego dziecka i zacząć mówić własnym głosem? Wierzę, że każdy z nas ma w sobie wystarczającą moc, by być dla siebie bardziej życzliwym.

Udostępnij

Kategorie
blog

Opętania, podczepy, ataki energetyczne

Opętania, podczepy, ataki energetyczne.

Jak sobie pomóc?

Dostajemy to, w co wierzymy a jednocześnie nie jest w stanie skrzywdzić nas to, w co nie uwierzymy.

  • Jeżeli uważasz siebie za osobę nie odporną i podatną na ataki energetyczne;
  • Jeżeli na codzień jest w tobie silnie aktywne przekonanie, że nie jestem dobrym człowiekiem;
  • Co jeśli sama jestem wampirem energetycznym?
  • Co jeśli jednak wierzę w zło i uznaję coś za grzeszne czy niegodne zaistnienia?
  • Co jeśli wierzę, że zasłużyłam na karę?
  • Co jeśli wstyd i poczucie winy często przejmują nade mną kontrolę?

Ciemny byt może zamieszkać w nas i jeżeli mu na to pozwolimy poprzez długotrwały stan obniżonych wibracji. Może zrosnąć się wewnątrz nas jako odrębna forma świadomości.

Po pierwsze i najważniejsze, należy zwrócić baczną uwagę na nasze lęki, które często przyciągają w naszą aurę dusze złośliwe, byty złośliwe, które często wnoszą w nasze życie to, czego bardzo się boimy. Pewnie, że ciężko powstrzymać nasze przyzwyczajenia, ale starajmy się nie dręczyć ciągle naszymi obawami, nie myśleć o tym wciąż i wciąż na nowo, bo za myślą idzie energia, a za energią wydarzenia. Nie przyciągajmy w nasze życie tego, czego tak bardzo nie chcemy.

Czasem będziemy podatni na podłączenia bytów, czy też spotkania z innymi duszami, wymiarami, z tego względu, że planując swoją inkarnację mamy za zadanie poznanie dusz, duchowości, tamtej strony. Być może też nauczenia się pomagania innym duszom. Brak akceptacji siebie wywołuje osłabienie naszej aury i możliwość podłączeń. Wszystkiego rodzaju uzależnienia, narkomania, alkoholizm, hazard, nieumiarkowanie przyciągają duszę z podobnymi uzależnieniami, albo byty dość złośliwe i demoniczne.

Są również miejsca, w których przebywając jesteśmy narażeni na ataki psychoenergetyczne. Są to w szczególności szpitale, cmentarze, ale również domy, w których ktoś umarł i nie pogodził się ze swoją śmiercią, a więc umarł śmiercią nagłą, może nawet samobójczą. Wkraczając w tego typu miejsca zawsze prośmy naszego anioła stróża o ochronę, otaczajmy się w myślach białym światłem.

Jak rozpoznać czy dziś w tobie mieszkają i zadomowiły się takie energie, które ty dokarmiasz i zasilasz swoją energią życiową?

Objawiają się one na przykład:

  • obsesyjnym myśleniem,
  • potrzebą zemsty na kimś i knuciu tej zemsty,
  • kompletnym odłączeniem od emocji w przejawie socjopatii,
  • w chronicznym poczuciu beznadziei i wyczerpania,
  • w depresji,
  • w emocjach i reakcjach agresywnych, których nie można opanować (atakach szału czy opętania),
  • uzależnieniu od narkotyków lub alkoholu.
Co samemu można zrobić kiedy zauważymy takie objawy?
  1. Warto zacząć od różnych sposobów wybaczania. Czy to w medytacji czy kontemplacji musimy zacząć od wybaczenia sobie i danie sobie prawa do nieświadomości, która doprowadziła nas do przebudzenia. To może wymagać nawet kilku podejść lub sesji.
  2. Kiedy wybaczanie sobie i innym zacznie się w nas pojawiać warto ugruntować to w sobie poprzez wypisywanie wszystkiego co potwierdza, że jesteś dobrym człowiekiem. To może okazać się bardzo trudne, bo ego może nie chcieć nas przepuścić do zobaczenia, czy tym bardziej do uznania tych drobnych przejawów dobroci w nas. Jeżeli to będzie trudne dla ciebie to możesz zacząć od tworzenia dobra na bierząco przez udzielanie pomocy lub dzielenie się chociażby uśmiechem, dziękowanie i docenianie tego co masz i co osiągnęłaś, możesz zapisać się do wolontariatu aby zacząć „tworzyć dobro” wokół siebie.
  3. Możesz również zacząć stosować różne techniki ugruntowywania się jak na przykład chodzenie boso po trawniku, przytulanie do drzew.
  4. Oddanie tego, czego już nie chcemy dokarmiać do ziemi albo odesłanie tam, skąd lub od kogo przyszło. Można oddać lub wytrząsać do ziemi, bo Matka Ziemia swoją energią uzdrawia i będzie wiedziała co zrobić, zneutralizuje i wykorzysta w najlepszy dla wszystkich sposób. Można strząsać potrząsając rękoma lub podskakując. Kluczowa jest tu oczywiście intencja. Oddanie tego z miłością i dziękczynieniem za to, że to ci służyło i ze świadomością, że już możesz się od tych energii uwolnić i robisz to mocą własnej woli.
  5. Generalnie postaraj się podnosić swoje wibracje. Metodami na to mogą być: wzmacnianie się w zaufaniu do siebie, ugruntowywanie siebie. Dla umysłu może się to wydawać bardzo proste, aż za proste.

    Stan wysokich wibracji u każdego człowieka jest indywidualny. Odpowiada takim stanom emocjonalnym, które są dla niego najbardziej korzystne. Może to być uczucie szczęścia, radości, spokoju lub ciszy, albo zwyczajnie poprzez brak poczucia zamartwiania się czymkolwiek. Każdy w sposób intuicyjny wie, co może mu pomóc osiągnąć stan błogości.

    Rób to, co sprawia Ci przyjemność: śpiewaj, tańcz, śmiej się, biegaj, ćwicz, medytuj, relaksuj się, maluj… Wibruj! ❤︎

Czarna magia

Przy uwalnianiu się od wpływów magicznych, potrzeba:

  • podnieść samoocenę (niezależnie od tego, co się dzieje w domu, niezależnie od tego co ci było wmawiane!),
  • wyrobić w sobie (odnowić – odkryć) niewinność,
  • wyrobić w sobie chęć do życia i radość z prostych, małych rzeczy, a przede wszystkim
  • poddać się Bogu (módl się, nawet jeśli nie czujesz Boga, ponieważ tak właśnie działa czarna magia – odcina od Boga, byś czuł się zagubiony, słaby, bezsilny!).
  • poczuć się bezpiecznie (przyjąć bożą opiekę i ochronę nad sobą).

Odtąd nie musisz już walczyć, nie musisz nikogo pokonywać. Wystarczy, że pokonasz swą niską samoocenę, że przekonasz się: “Jestem wystarczająco dobry, niezależny, wolny.”

Pamiętaj też, że tylko taki człowiek, który ma moc magii, jest podatny na działanie magii. Dlatego warto sobie oczyścić intencje dotyczące magii, oraz zrobić kilka dobrych sesji regresingowych.

Źródło: Leszek Żądło, Joanna Wiśniewska

Osłabienie naszej aury, a tym samym podatność na niebezpieczeństwa przyciągają również nagłe i niespodziewane, często traumatyczne wydarzenia w naszym życiu.

Udostępnij

Kategorie
blog

Wolność w miłości

Wolność w miłości

Będąc samemu szukamy drugiej osoby. Pragniemy doświadczać bliskości, miłości, związku. Czasem nawet ponownie postanawiamy otworzyć się na małżeństwo.

Osobiście długo myślałam o sobie, że to nie dla mnie, że ja się „do tego” nie nadaję. Pełna traum, blokad i programów od lat trzymałam się od tego z daleka. W skrytości ducha marzyłam jednak o miłości jak z romantycznej komedii, ale nie umiałam tego jakoś w sobie poskładać. Więc trzymałam się na dystans. 

Potrzebowałam czasu i przestrzeni dla siebie. By się poznać, uleczyć i uwolnić. W procesie przemiany przyszedł moment, aby stawić się do tematu partnerstwa, latami spychanego na margines.

Dojrzałam, oswoiłam emocje, wyczyściłam programy. Nadal się rozwijam, oczyszczam, uwalniam, odradzam. Teraz jestem gotowa. Gotowa być „Królową”. Gotowa na spotkanie „Króla”.

Przeszłam więc do działania. Otworzyłam profil na portalu randkowym i rozpoczęłam nową przygodę. Poszukiwanie Króla.

Jeden się nawet pojawił. Wywołał burzę i zniknął. Nawet nie doszło do spotkania. Nie musiało, aby pokazał mi jak daleko mi jeszcze do prawdziwej Królowej.

Ale czy taka Królowa w ogóle istnieje, a przede wszystkim, czy ja chcę się nią stać?

Wkrótce pojawił się nowy kandydat na Króla. Poczułam lekkość i odwagę aby się z nim spotkać. Poznałam pięknego człowieka. Całkowicie nowa energia, która płynęła z łatwością. Czułam spokój. Ukojenie. Radość.

Nagle jednak zmieniła się we mnie energia. Uświadomiłam sobie, że to nie jest to, czego chcę. I co teraz? A czego ja właściwie tak naprawdę chcę?

Kiedy zadałam to pytanie, uświadomiłam sobie, że próbuję brać odpowiedzialność za jego emocje. On robi sobie jakieś plany względem mnie, czegoś oczekuje. A co ze mną?

Zrozumiałam, że stałam się dla niego jak piękny kwiat, który chcemy zerwać natychmiast gdy go zobaczymy. Zabrać do domu, wstawić do wazonu, delektować się nim, cieszyć, kochać go nawet… nie zauważając, że on umiera w tym wazonie. Jesteśmy przy nim, troszczymy się, dolewamy wody… w oczekiwaniu na jego śmierć. A później płaczemy, że umarł. Nierzadko mamy do niego jeszcze pretensje, że tak szybko, że nas zostawił. A to przecież my pozbawiliśmy go życia, pozbawiając go wolności.

Zadałam sobie pytanie: czy ja chcę być takim kwiatem? Nagle moja bajka „żyli długo i szczęśliwie” prysła jak bańka mydlana.

Dlaczego w ogóle chciałam z kimś być?

Jak długo szukamy szczęścia na zewnątrz licząc, że ktoś nam je da, tak długo nie jesteśmy pełnią. Część mnie wołała „powinnaś z kimś być”, „powinnaś kogoś kochać”, „powinnaś tworzyć relację”. A ja pytam: kto to do mnie mówi? Czyj jest ten głos?

Wychowanie, rodzina, społeczeństwo, inni, wszyscy. A ja znów dałam się na to nabrać.

Piękne jest doświadczać drugiego człowieka, czuć jego energię, jego świeżość i wolność jaką ze sobą niesie.

Może ja chcę być kwiatem, któremu pozwoli się nadal rosnąć. Kocha się go za jego bycie i nie chce się go zawłaszczyć, zawładnąć nim, pozbawić go wolności. Kochać bezwarunkowo, bez oczekiwania i ograniczeń. Będę cię kochać jak „będziesz moja”, jak „będziesz ze mną”, „pod warunkiem, że ty będziesz kochał mnie”.

Ja tak nie chcę. Miłość stawia warunki jeżeli płynie z lęku i poczucia braku.

Uświadomiłam sobie, że szukam kogoś, kto sam będzie wolnym kwiatem i pozwoli mi również rosnąć. Oboje będziemy zachwycać się innymi i zachwycać innych. Pozwolimy cieszyć siebie i wzbogacać nie ograniczając. Nawet jeżeli nie mielibyśmy siebie na wyłączność.

Nie chcę być kochana w klatce. Chcę nadal żyć, doświadczać, cieszyć się, współodczuwać. I nie wyobrażam sobie życia z kimś, kto miałby mnie tego pozbawić.

Czy istnieje Król, który pragnie tego samego i nie odbierze mi wolności?

A może kiedy się spotkamy postanowimy rosnąć i trwać przy sobie już do końca naszych dni. Może przyjdzie nam doświadczać wspólnego życia w poczuciu zachwytu i wolności, a nie wzajemnych ograniczeń.

Myślałam, że jestem gotowa wyjść jeszcze za mąż. Po tym czego doświadczyłam teraz nie jestem już tego taka pewna. Wiem jedno, nigdy już nie pozwolę zerwać się i wstawić do wazonu. Nawet najpiękniejszego. Na szczęście jestem już na takim etapie, że niczego nie muszę. I mogę kochać wszystkie kwiaty bez zabierania ich do domu. Tego się teraz uczę. Miłości wolnej i bezwarunkowej.

Pragnęłam miłości jak z bajki. Uwielbiałam romantyczne historie i czekałam na mojego księcia. Jak dziwnie i jak dobrze mi teraz, kiedy tego już nie potrzebuję.

To wszystko pokazuje mi jak wiele jeszcze jest we mnie lęku przed zaufaniem drugiemu człowiekowi…

… a może to wewnętrzna mądrość, która każe mi ustalać swoje własne warunki bycia z kimś w partnerstwie. Własne zasady wolności w miłości.

Jeżeli kiedyś natrafiamy na siebie w zgiełku dnia, to prawdopodobnie mamy sobie coś do zaoferowania. Skoro się spotkaliśmy, choćby tylko na chwilę, to odnajdźmy sens naszego spotkania. Nie pozwólmy, aby się zmarnował. Wzbogaćmy przestrzeń naszym doświadczeniem siebie, szanując swoją jedność i odrębność. Powiązanie i wolność. Odkryjmy to i doświadczajmy siebie bez żądań i ograniczeń. Na zasadzie wolności i wymiany. Kto jest na to gotów?

To dotyczy wszystkich relacji: miłości, partnerstwa, przyjaźni, pracy. Trwają dopóki mamy sobie coś do zaoferowania. Mam tu na myśli lekcje i naukę płynącą z doświadczania siebie nawzajem w tej samej przestrzeni.

„Miłość jest wtedy, gdy dajesz człowiekowi wolność wyboru, a On wybiera Ciebie… każdego dnia”.

Udostępnij

Kategorie
blog

Miłość bezwarunkowa

Miłość bezwarunkowa

Wiele słyszałam o miłości bezwarunkowej, wydawało mi się nawet, że i ja potrafię tak kochać. Jakże bardzo byłam w błędzie.

Pierwszy pokazał mi to mój syn. Miłość do dziecka jest absolutnie wyjątkowa. To właśnie on nauczył mnie prawdziwej miłości. I nadal jeszcze uczę się jej od niego.

Pokazał mi, że bardziej go kocham kiedy jest grzeczny, kochany, nie stwarza problemów, słucha się mnie i wykonuje moje polecenia.

Oj tak! Wtedy kochałam go bardzo mocno. Jestem z niego dumna, że taki dobrze wychowany, inteligentny, bystry, ładny – MÓJ. To, że on jest taki powodowało, że ja czułam się lepsza. Byłam dobrą mamą, bo miałam kochane dziecko.

I nagle uświadomiłam sobie jak bardzo go tym krzywdzę. Co w momencie kiedy on popełnia swoje błędy, kiedy doświadcza życia, uczy się? Czy moja miłość aby na pewno daje mu na to przestrzeń? Nie ocenia, nie oczekuje, nie wymaga.

Bolesne było uświadomienie sobie, że on w ogóle nie jest mój. Ja tylko pełnię pewną funkcję w jego życiu. Moją rolą jest się nim opiekować, chronić go i kochać. Ale kochać bezwarunkową, a nie zaślepioną czy zaborczą miłością.

On jest wolny, a moją rolą jest uszanować jego wolność, wspierać go w niej i umacniać. Pokazywać mu życie, ale jednocześnie pozwalać go doświadczać empirycznie. Po swojemu. Zawsze go kochając.

Kolejnymi nauczycielami byli wszyscy przyjaciele, którzy odeszli oraz partnerzy, którzy mnie nie chcieli.

Zrozumiałam, że nadal mogę ich kochać. Nadal mogą być w moim sercu, ważni, wyjątkowi. Ale jeżeli ich kocham, to życzę im jak najlepiej. Pragnę ich szczęścia. Skoro nie znaleźli go przy mnie, to zwracam im wolność właśnie z miłości do nich, aby mieli szansę to szczęście odnaleźć. To wcale nie muszę być ja, ta, która ich uszczęśliwi. Szczerze mówiąc, nikt nie jest w stanie ich uszczęśliwić oprócz ich samych. Ale o tym już sami muszę się przekonać. Ja ze swojej strony nadal mogę ich wspierać, nawet nie będąc przy nich. Nie mając z nimi kontaktu nadal mogę okazywać im miłość. Poprzez moje myśli i emocje.

Miłość nie jest warunkiem. Będę cię kochała, ale tylko jak będziesz ze mną. Gdy ty będziesz mnie kochał i wielbił, będziesz dla mnie dobry albo zły, wierny, hojny, cierpliwy itp, itd. Miłość po prostu jest.

Nie obarczam cię odpowiedzialnością za moje szczęście lub jego brak. Już rozumiem, że szczęście to mój wybór i moja odpowiedzialność. Tylko ja mam na nie wpływ. Twoja obecność lub nieobecność nie powinna niczego zmienić. Ja nadal kocham. Miłość jest we mnie. Jest szacunkiem, akceptacją, otwartością, wolnością, przyjęciem.

Ale żebym mogła w pełni szanować ciebie, najpierw muszę nauczyć się uszanować siebie. Abym mogła w pełni zaakceptować ciebie, muszę zaakceptować w pełni siebie. Abym mogła otworzyć się na ciebie, najpierw potrzebuję otworzyć się na siebie. Muszę poczuć moją wolność, abym mogła ofiarować wolność tobie. Jeżeli chcę kochać ciebie, najpierw muszę pokochać siebie.

Tylko będąc pełnią mogę kochać bezwarunkowo. Tak długo jak czuję w sobie brak, pustkę, głód – szukam dopełnienia. Oczekuję, że ty coś mi dasz, coś wypełnisz i naprawisz mnie, nakarmisz.

Zrozumienie tego zajęło mi sporo czasu, wysiłku i łez. Nie raz na ten temat kłóciłam się z Bogiem. Nadal się tego uczę, ale też wiele już zrozumiem.

Nie biorę już odpowiedzialności za twoje emocje i uczucia. Jestem w pełni odpowiedzialna tylko za to, co czuję ja.

I nie obarczam ciebie odpowiedzialnością za moje emocje.

Teraz już rozumiem, że jeżeli nie okazujesz mi szacunku pokazujesz mi tylko, że ja nie szanuję siebie. Kiedy mnie zdradzasz, wiem, że ja nie jestem wierna sobie. Kiedy mnie ranisz, rozumiem, że nie kocham siebie. Swoim zachowaniem pokazujesz mi jak ja traktuję i cenię siebie.

Czy będę potrafiła nie chcieć cię zmieniać, ulepszać i naprawiać?

Czy znajdę w sobie przestrzeń i odwagę, aby zaakceptować ciebie w pełni i uznać za pełnię?

„Mijają kolejne lata, a ja nadal tęsknię. Nadal czekam.
Nie mogę z Tobą być. Ty nie możesz być ze mną.
I czasami tak bardzo chcę, że tracę zmysły.
I tak bardzo wiem, że nie mogę. Dla dobra nas obojga.

A może Wszechświat po raz kolejny mnie uratował i ochronił.
A może czas zaufać, że skoro odebrał nas sobie, to znaczy, że przygotował dla nas coś lepszego.
Czy jestem gotowa zaufać i dać sobie szansę na nowe?
Czy jestem gotowa nadal Cię kochać, ale nie żądać niczego w zamian?
Wypuścić Cię z mojego świata i otworzyć się na nieznane.

Jestem gotowa, bo nie mam innego wyjścia.
Wszechświat i tak już zadecydował.
Dziękuję Ci, że byłeś częścią mojego świata i częścią mnie.
Zwracam Ci to, co Twoje i odbieram to, co moje.
Zwracam wolność nam obojgu. Z miłością.”

 

~ Joanna

Udostępnij

Kategorie
blog

Rodzina dysfunkcyjna

Rodzina dysfunkcyjna

rodzinie dysfunkcyjnej mówimy wówczas, gdy relacje pomiędzy jej członkami są trwale zaburzone i rzutują na samopoczucie psychiczne oraz fizyczne zarówno rodziców, jak i dzieci. Dziecko w takiej dysfunkcyjnej rodzinie dorasta w poczuciu zagrożenia, braku bezpieczeństwa i braku wartości.

Czym jest rodzina dysfunkcyjna?

Rodzinę dysfunkcyjną cechuje:

  • zaburzona komunikacja między jej członkami, wpływająca na wadliwe kształtowanie się obrazu własnej osoby i poczucia wartości jej członków;
  • brak intymności w rodzinie i poszanowania indywidualności jej członków;
  • ,,zakorzenienie we wstydzie”, z powodu zaniedbań ze strony rodziców dzieci często wstydzą się swojej rodziny;
  • utrwalenie i sztywne role, oparte na zasadach kontroli, perfekcjonizmu i oskarżania;
  • zamrażanie – jawne tajemnice są częścią kłamstw; chociaż tajemnice te każdy zna, to udaje, że o niczym nie wie;
  • nieadekwatne widzenie świata oraz zachowań wobec siebie i ludzi;
  • skłonność do emocjonalnego i fizycznego znęcania się pomiędzy członkami rodziny;
  • brak poczucia bezpieczeństwa w rodzinie i jasnego określenia norm i wartości;
  • zamknięcie i izolacja od świata zewnętrznego;
  • niezdolność do wyrażania uczuć i radości;
  • zaprzeczanie konfliktom i frustracji dające iluzję radzenia sobie z problemem

Najczęściej w rodzinie dysfunkcyjnej zakłócona jest atmosfera życia rodzinnego, stosunki emocjonalno-personalne między członkami rodziny, jak i niekonsekwencja w działaniu i brak wspólnych celów. Taka sytuacja niekorzystnie wpływa na wszystkich jej członków, doprowadzając do konfliktów, napięć i frustracji. Życie w takiej rodzinie najczęściej staje się przyczyną pogłębiających się kryzysów oraz potęguje niewydolność wychowawczą.

Co stanowi dysfunkcją w rodzinie?

Do głównych czynników dysfunkcji zaliczamy:

  • przemoc fizyczną
  • przemoc emocjonalną
  • molestowanie seksualne
  • alkohol
  • narkotyki
  • brak wsparcia
  • dzieci, na które spadają obowiązki należące do opiekunów
  • rodzina niepełna, w której rodzice pracują na emigracji, są po rozwodzie lub rodzice nie żyją
  • pracoholizm jednego lub obojga rodziców
  • brak poszanowania dla przestrzeni członków rodziny
  • rodziny wybierające życie według skrajnych przekonań religijnych i politycznych (fundamentalizm religijny, anarchizm społecznopolityczny)
  • rodziny tworzące różne alternatywne formy życia rodzinnego i społecznego (życie w sektach, komunach)

Jeżeli rodzice nie okazują sobie bliskości, zaangażowania, odpowiedzialności, szacunku dziecko czerpie od nich takie wzorce.

Dysfunkcje występują w tych rodzinach, w których rodzice zamiast dziecko wspierać i ochraniać, ignorują je albo atakują za to, że takie właśnie jest. W efekcie tych działań dzieci rozwijają w sobie dysfunkcjonalne cechy samozachowawcze, aby „nie zwariować”, zachowując wiarę w to, że rodzice zawsze mają rację. Przystosowują i przebudowują swój świat umysłowy, aby nie ulec niszczycielskiej sile wpajanego poczucia własnej bezwartościowości i wstydu płynącego z doznawanego poniżenia. Gdy dorosną, stają się same dysfunkcjonalnymi rodzicami.

Dysfunkcja rodziny w ujęciu systemowym oznacza:

  • zaburzenia komunikacji w rodzinie (brak akceptacji na wyrażanie emocji, porozumiewanie nie wprost);
  • zaburzenia strukturalne w rodzinie (zamiana ról, rodzic będący źródłem dysfunkcji jako postać centralna);
  • zaburzenie własnych granic (brak zaufania, brak sprzeciwu);
  • zaburzenie granic pomiędzy poszczególnymi osobami w rodzinie (brak poszanowania dla cudzej intymności, poglądów);
  • stosowanie destruktywnych mechanizmów obronnych (wchodzenie w role).

„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne. Każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”.

~ Lew Tołstoj

Role dziecka w rodzinie

Chcąc ratować system rodzinny dziecko wciela się w następujące role:

  • Kozioł ofiarny – dziecko sprawia problemy wychowawcze, jest słabym uczniem, bierze udział w bójkach. Dziecko jest obwiniane o wszystkie problemy z jakimi zmaga się rodzina i jednocześnie rodzice wyładowują na nim negatywne emocje.
  • Bohater rodzinny – świetny uczeń, odpowiedzialne, pomocne dziecko. Nie sprawia kłopotów, utrzymuje iluzję idealnej rodziny. Dziecko zazwyczaj przejmuje na siebie zobowiązania rodziców.
  • Dziecko niewidzialne – ciche, wycofane dziecko, niesprawiające problemów
  • Powiernik – jeden z rodziców zwierza się dziecku z problemów sprawiając wrażenie wyjątkowości dziecka.
  • Sojusznik – dziecko jest mediatorem pomiędzy rodzicami.
Pięć wrodzonych cech dziecka

Rodzina dysfunkcyjna wychowująca dziecko nie respektuje pięciu wrodzonych cech dziecka. W związku z tym przekształcają się one w dysfunkcjonalne cechy samozachowawcze. Są to:

  • drogocenność dziecka, która wiąże się z uznaniem dziecka za wartość przez sam fakt, że przyszło na świat w określonej rodzinie i dotyczy pełnej akceptacji całej jego osoby. Niestety w rodzinie dysfunkcyjnej wartość dziecka jest wyśmiewana, ignorowana, dlatego też dziecko ma poczucie, że jest gorsze od innych, co sprzyja przejawianiu przez nie aroganckich i pretensjonalnych zachowań;
  • bezbronność wiąże się z ochroną jego osoby przez rodziców, uznaniem praw dziecka do jego własnych myśli, uczuć, ciała i zachowań oraz z uczeniem zasad funkcjonowania w świecie. W dysfunkcyjnej rodzinie bezbronność dziecka jest nadużywana. Rodzice nie chronią go i nie uczą zasad radzenia sobie w życiu. Dziecko przyjmuje więc taki sposób funkcjonowania, stawiania granic, jakim dysponują jego rodzice. W efekcie są bezbronne narażone na poniżenia i wykorzystywanie;
  • niedoskonałość dziecka, która w rodzinie dysfunkcyjnej nie jest uznawana. Rodzice zamiast być otwarci na możliwość popełniania przez dziecka błędów, krytykują je, atakują za popełniane błędy. Takie postępowanie rodziców skutkuje w dorosłym życiu dziecka zbuntowaniem lub perfekcjonizmem. Osoby takie nie potrafią spojrzeć na siebie realistycznie, dając sobie prawo do błędu;
  • zależność wiąże się ze zrozumieniem potrzeb i pragnień dziecka. Rodziny dysfunkcyjne nie wdrążają dziecka do samodzielności. Albo wyręczają go we wszystkim nie pozwalając dziecku na samodzielność, bądź też ignorują jego pragnienia, a niekiedy nawet atakują za ich posiadanie i wyrażanie. W dorosłym życiu takie dzieci maja problemy z rozpoznawaniem, wyrażaniem i zaspokajaniem swoich potrzeb;
  • niedojrzałość dziecka wymaga wiedzy rodziców na temat prawidłowości jego rozwoju i dostosowywania wymagań oraz zadań adekwatnych do jego wieku. W dysfunkcyjnej rodzinie rodzice wymagają od dzieci bardziej dojrzałych zachowań, bądź pozwalają dzieciom na niedojrzałe zachowania, niekompatybilne z wiekiem dziecka. Skutkuje to w dorosłym życiu dzieci w ten sposób wychowywanych trudnościami w wyrażaniu swojego postępowania w sposób umiarkowany, albo bycie wiecznie jednostką niedojrzałą.

Konsekwencje wychowania dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej to rozwijanie w sobie dysfunkcyjnych cech samowychowawczych pozwalających na przetrwanie w takiej rodzinie, m.in. niskie poczucie wartości, utworzenie się fałszywego Ja (maska obronna), lęk przed odrzuceniem skutkujący nietrwałymi relacjami z innymi ludźmi, neurotyczna potrzeba miłości, nieumiejętność funkcjonowania w życiu dorosłym w rolach małżeńskich i rodzicielskich oraz częstokroć problemy z uzależnieniami. Nierzadko też dzieci te, gdy dorosną stają się same dysfunkcyjnymi rodzinami, ze skłonnościami do zachowań dysfunkcyjnych względem swoich dzieci.

Syndrom DDD – objawy

Syndromu DDD doświadczają osoby, których rodzice nie wypełniali prawidłowo swoich funkcji. Objawy dotyczą zarówno strefy emocjonalnej jak i relacji z innymi osobami.

Osoba, która doświadczyła syndromu DDD spotyka się z następującymi objawami:

  • smutek,
  • drażliwość,
  • ciągłe uczucie niepokoju,
  • poczucie pustki
  • zamartwianie się o przyszłość
  • poczucie wstydu
  • niska samoocena
  • poczucie braku kompetencji
  • unikanie ryzyka
  • oczekiwanie na negatywne skutki decyzji
  • problemy w interpretacji emocji
  • przekonanie o samowystarczalności
  • strach przed popełnieniem błędu.

Osoba z syndromem DDD ma także problemy w funkcjonowaniu z innymi osobami. Objawy w relacjach z osobami to:

  • problem z mówieniem o swoich emocjach
  • lęk przed związkiem
  • wysoki współczynnik rozwodów
  • brak umiejętności interpersonalnych
  • problemy z odnalezieniem się w roli rodzica
  • problemy w budowaniu trwałych relacji
Rodzina dysfunkcyjna a rodzina patologiczna

Zamiennie z terminem „rodzina dysfunkcyjna” bywa stosowany termin „rodzina patologiczna”. Wynika to zapewne z faktu, iż niejednokrotnie rodziny dysfunkcyjne są równocześnie rodzinami patologicznymi. Jednakże synonimiczne traktowanie obu terminów jest nieprawidłowe. Bowiem rodzina patologiczna nosi znamiona skrajnie nieprawidłowego funkcjonowania systemu rodzinnego, w związku z czym nie obejmuje swoim znaczeniem wielu dysfunkcyjnych przypadków występujących w rodzinie.

Ponadto charakterystyczną cechą zachowań i stanów patologicznych w rodzinie jest ich destrukcyjna istota. Takie zachowania występują w rodzinach dysfunkcyjnych, o skumulowanych cechach patogennych. Można przyjąć poprzez wnioskowanie analogiczne, iż skoro patologia oznacza naukę o cierpieniu, stan chorobowy organizmu, patologię w rodzinie można potraktować jako „chorobę rodziny” skutkującą cierpieniem jednostki, jak i całego systemu rodzinnego.

Stąd patologia rodziny będzie długotrwałą, istotną nieprawidłowością w funkcjonowaniu rodziny. Rodzina patologiczna jest skrajną formą jej ogólnej dysfunkcyjności, a osiowym przejawem jej patologii jest brak zgodności z określonymi wzorami zachowań, które obowiązują w danej społeczności oraz destruktywność zachowania mierzona skalą potępienia społecznego.

Są to zachowania dysfunkcyjne określane najczęściej jako zachowania patologiczne, obraźliwe, niezgodne, nieetyczne, niebezpieczne i destruktywne, a niekiedy dewiacyjne. Naruszają one podstawowe powszechnie przyjęte normy oraz mają charakter powtarzalny. Są to więc zachowania jednostkowe lub zbiorowe, które wykraczają poza obszar społecznej obojętności i wywołują potępienie.

Za patologiczną uznaje się rodzinę, która nie jest w stanie realizować przypisanych jej zadań względem poszczególnych członków rodziny. Ponadto w rodzinie takiej następuje trwały rozkład współżycia wewnątrzrodzinnego w zakresie większości pełnionych przez nią funkcji.

Jak podkreśla S. Kawula rodziny patologiczne „stanowią margines każdego społeczeństwa. Zaliczamy do nich rodziny, których członkowie pozostają w stałej kolizji z prawem i moralnością. Mogą to być następujące przejawy tej kolizji: nagminne kradzieże, rabunki, rozboje, przemoc, gry hazardowe, przemyt, prostytucja i stręczycielstwo, włóczęgostwo, uchylanie się od uczciwej pracy, alkoholizm itp.”

Należy podkreślić, że występujące zjawiska patologii w rodzinie skutkują cierpieniem nie tylko osoby dotkniętej patologią, ale i osób z jej otoczenia. Ponadto każdy rodzaj patologii występującej w rodzinie w istotny sposób zakłóca jej funkcjonalność.

Udostępnij

Kategorie
blog

LISTA MITÓW DDA O ZWIĄZKU

Lista mitów DDA na temat związków

Temat problemów w związku bardzo bezpośrednio dotyka DDA. Bardzo często na forum DDA pojawiają się pytania: Dlaczego on DDA tak się zachowuje w związku? Pomóżcie to zrozumieć. Albo: bardzo chcę żeby się udało ale coś takiego we mnie siedzi, że nagle wszystko psuję …

Światowej klasy terapeutka dla rodzin alkoholików opisała ten problem w książce „Lęk przed bliskością”. A w niej wypunktowała i omówiła mity, które ma DDA na temat dobrego związku albo co fatalnego ze związkiem się stanie. Mity te, to z jednej strony nierealny idealizm, że w prawdziwym związku nigdy ludzie się nie kłócą, a jeżeli się kłócą to pewnie nie to. A z drugiej strony fatalizm, że na pewno się nie uda.

I miotanie się DDA między idealizmem, tęsknotą i przerażającym lękiem, że czarny scenariusz się jednak spełni – sprawia, że DDA zamęczają siebie i partnerów, a dla obserwatorów z boku wygląda to wyjątkowo niezrozumiale. Poniżej zamieściłam listę mitów DDA na temat związków pogłębioną o propozycje zastąpienia tych mitów realistycznym spojrzeniem na związki.

Zaprezentowaną listę stworzyła terapeutka Janet G. Woititz, osoba która napisała jedną z pierwszych książek dla DDA pod tym samym tytułem „Dorosłe dzieci Alkoholików”.

Dla DDA napisała również drugą książkę „Lęk przed bliskością. Jak pokonać dystans w związku”, w której omawia problemy, lęki i mity z jakimi DDA wchodzą w związki uczuciowe. Problem doskonale rozumie zarówno od strony zawodowej jak i rodzinnej, a w przedmowie wspomina, że tematykę tę omówiła dla swoich dzieci DDA oraz dla setek DDA będących częścią jej pracy.

Tylko w ciemności możesz zobaczyć gwiazdy.

~ Martin Luter King

Lęk przed utratą własnego ja

MIT
Jeśli zwiążę się z tobą, utracę siebie.

PRAWDA
W rzeczywistości zdrowy związek dowartościowuje, a nie tłumi osobowość.

Lęk przed zdemaskowaniem

MIT 2
Gdybyś naprawdę mnie znał, nie zawracałbyś sobie mną głowy.

PRAWDA:
Nie jesteś zapewne tak dobrym aktorem, jak myślisz. Kochana osoba prawdopodobnie już dobrze cię zna.
Mimo to zależy jej na tobie.

Strach przed porzuceniem

MIT 3
Gdy odkryjesz, że nie jestem osobą doskonałą, porzucisz mnie

PRAWDA
Nikt nie jest dokonały. Doskonałość nie istnieje.

Więzi

MIT 4
Jesteśmy (będziemy) jak jedna osoba.

PRAWDA
Dopiero potem jesteśmy my.

Wrażliwość

MIT 5
Bycie wrażliwym ma zawsze złe skutki.

PRAWDA
Rzeczywiście, bycie osobą wrażliwą pociąga za sobą i dobre i złe skutki.
Jest to jednak jedyna droga do intymności.

Gniew

MIT 6
Nigdy nie będziemy się kłócić, ani krytykować wzajemnie.

PRAWDA
W rzeczywistości pary od czasu do czasu się kłócą
i krytycznie oceniają swoje zachowanie

Poczucie winy i wstyd

MIT 7
Jeśli coś się nie udało, to na pewno przeze mnie.
Jestem okropną osobą .

PRAWDA
Rzeczywiście niektóre niepowodzenia są z twojej winy. Inne nie.
Zdarzają się okropne rzeczy, ale ty nie jesteś okropną osobą.

Depresja

MIT 8
Aby zasługiwać na miłość, muszę być przez cały czas szczęśliwym człowiekiem.

PRAWDA
W rzeczywistości ludzie nie zawsze są szczęśliwi.

Zaufanie

MIT 9
Będziemy sobie zawsze bezgranicznie i bezwarunkowo ufać.

PRAWDA
W rzeczywistości zaufanie buduje się powoli.

Granice

MIT 10:
Wszystko będziemy robić razem – będziemy jak jednak osoba.

PRAWDA
W rzeczywistości partnerzy spędzają czas częściowo razem,
po części w samotności, a także z przyjaciółmi.

Oczekiwania

MIT 11
Będziesz instynktownie spełniać wszystkie moje potrzeby, pragnienia i życzenia.

PRAWDA
W rzeczywistości, jeśli potrzeby, pragnienia i życzenia nie zostaną jasno wypowiedziane,
są małe szanse na ich realizację.

Kontrola

MIT 12
Jeśli nie będę przez cały czas panować nad sytuacją, nastąpi anarchia.

PRAWDA
W rzeczywistości każdy posiada władzę nad swoim życiem i w razie potrzeby przejmuje kontrolę nad różnymi sytuacjami poprzez świadome decyzje.
Są także chwile, gdy trzeba się tą władzą podzielić lub w ogóle z niej zrezygnować.

Lojalność

MIT 13
Jeżeli będziemy się naprawdę kochali, na zawsze zostaniemy razem.

PRAWDA
W rzeczywistości ludzie są razem lub rozstają się z wielu różnych powodów.
Można kochać kogoś a mimo to zniszczyć związek.

Ważność uczuć

MIT 14
Mój partner nigdy nie zaakceptuje mnie taką osobą jaką jestem, nie będzie mnie wspierał i zawsze będzie mnie krytykował.

PRAWDA
W rzeczywistości nie wszystko się dobrze układa,
ale zawsze masz prawo do swoich uczuć.

Lista wg Janet G. Woititz

Źródło: ddainspiracje.pl

Udostępnij

Kategorie
blog

Cechy DDA


Cechy DDA
Dorosłych Dzieci Alkoholików

Wielokrotnie zadajemy sobie pytanie: Co ze mną jest nie tak? Dlaczego się tak zachowuję? O co mi chodzi?

Tak, jakbyśmy nie znali samych siebie albo się z sobą nie utożsamiali. Błądzimy, jakbyśmy nie rozumieli świata, w którym żyjemy. Nie rozumieli swoich zachowań i reakcji.

Często nie zdajemy sobie sprawy, że za ten dziwny stan wewnętrznego „pogubienia” odpowiada nasze dzieciństwo i dorastanie w rodzinie dysfunkcyjnej. Prowadzi ono do wypracowania mechanizmów obronnych, abyśmy byli w stanie przetrwać. Nie chodzi teraz o to, aby kogokolwiek obwiniać, ale aby uzyskać zrozumienie i rozpocząć proces zdrowienia.

Kiedy DDA zrozumie, że nie jest winne cechom, które się w nim wykształciły, łatwiej mu spojrzeć na swoje ograniczenia bez wstydu, po prostu jak na „chorobę”, którą zaraziło się w alkoholowym domu. Oczywiście nie jest to choroba w medycznym znaczeniu tego słowa. Ale jego osobowość w dużej mierze jest jednak skutkiem alkoholowego środowiska, w którym latami przyszło mu żyć.

Podróżując poprzez nieodkryte zakamarki umysłu, zmierzając w kierunku zrozumienia naszego istnienia przyglądamy się prawidłom rządzącym naszą egzystencją. Powoli dochodzimy do wniosku, że nasze życie jest skutkiem nieodkrytej jeszcze przyczyny. Szperając w konsekwencjach naszej egzystencji odkrywamy, że nie sposób stać się dorosłym, dojrzałym emocjonalnie człowiekiem, nie mając wcześniej możliwości przeżycia w pełni swojego dzieciństwa.

~ TOMMY HELLSTEN

Wielu DDA bardzo pomaga zapoznanie się z listą charakterystycznych cech DDA. To może okazać się bardzo pomocne w dostrzeżeniu obszarów do pracy w procesie zdrowienia.

24 cechy dda
  1. DDA nie wie, co jest normalne, musi zgadywać. W jego domu nic nie działo się zwyczajnie, świat nieustannie chwiał się w posadach.
  2. Trudno mu przeprowadzić swe zamiary od początku do końca. Zapala się do pomysłu, ale nie wie, jak dojść do celu.
  3. Kłamie, choć mógłby mówić prawdę. W dzieciństwie nie wiedział, za co będzie ukarany lub nagrodzony, kłamie więc „na wszelki wypadek”.
  4. Ocenia siebie bezlitośnie, ma poczucie małej wartości lub kompletnej bezwartościowości. Nie wierzy, że można go cenić za jego własne cechy, sam ich nie rozpoznaje i nie potrafi się na nich oprzeć.
  5. Trudno mu bawić się i przeżywać radość, przeszkadza mu w tym stałe napięcie. Równocześnie może ciągle się uśmiechać i powtarzać: „wszystko w porządku”.
  6. Traktuje siebie strasznie poważnie. Większość problemów uważa za tak wielkie, że przerastają miarę człowieka.
  7. Trudno mu nawiązać intymne stosunki. Litość myli z miłością, przeważnie kocha tych, którzy potrzebują pomocy. Ktoś, kto sobie dobrze radzi, a okazuje miłość DDD, jest posądzony o nieczysty interes.
  8. Boi się odrzucenia, ale sam odrzuca. Woli „uprzedzić” odrzucenie, wiedząc, że i tak to nastąpi, bo nie wierzy, że może być kochany.
  9. Przesadnie reaguje na zmiany, nad którymi nie ma kontroli. Wszystko co nowe jest niebezpieczne: ludzie, sytuacje, zachowania. Kolejny raz usuwa mu się grunt spod nóg.
  10. Czuje się inny. Ma poczucie, że nikt nie przeżywa takich problemów jak on.
  11. Stale potrzebuje uznania i afirmacji. Robi mnóstwo, żeby je otrzymać, ale i tak w nie nie wierzy. Stara się zapracować na następne, które znów podważa.
  12. Albo jest nadmiernie odpowiedzialny albo nadmiernie nieodpowiedzialny. Bardzo mu trudno wymierzyć granice tego, co zależy od niego, a co już nie.
  13. Jest lojalny do ostateczności nawet w obliczu dowodów na nielojalność innych osób. Nie wie, kiedy jest wykorzystywany, a kiedy nie.
  14. Domaga się natychmiastowego zaspokojenia zachcianek. Boi się, że jeśli nie dostanie czegoś od razu, to może już nigdy nie dostać.
  15. Automatycznie poddaje się sytuacji zamiast rozważyć inne możliwości.
  16. Szuka napięć i kryzysów, a potem skarży się na nie. Stan napięcia jest znany, znany jest też brak satysfakcji.
  17. Unika konfliktów bądź je zaostrza. Rzadko rozwiązuje.
  18. Boi się niepowodzeń, ale sabotuje własne sukcesy. Stawia sobie tak wysokie wymagania, że nie może im sprostać. Swój sukces mierzy wartością cudzych pochwał, sam nie umie się cieszyć.
  19. Boi się krytyki, każdą odbiera jako osobisty atak i zagrożenie, ale sam krytykuje i osądza.
  20. Żyje w izolacji od ludzi, nawet gdy pozornie jest wśród nich. Czuje strach przed ludźmi, samotność, brak poczucia przynależności. Boi się zwłaszcza władzy i zwierzchników.
  21. Czuje się winny, ilekroć staje lub chciałby stanąć w obronie własnych praw. Łatwiej mu troszczyć się o innych niż o siebie. Pozwala mu to nie dostrzegać własnych realnych wad i unikać odpowiedzialności wobec siebie.
  22. W chwilach, gdy wszystko układa się dobrze, ogarnia go dezorientacja i „nuda”, czeka aż coś się stanie. Porządni, spokojni, czuli partnerzy są nieciekawi i porzucani.
  23. Reaguje głównie na to, co robią inni, zatracając własne ja.
  24. Uzależnia się od alkoholu albo od uzależnionych partnerów albo jedno i drugie. W ten sposób kontynuuje ten sam rodzaj wzajemnej zależności, jaki łączył go z rodzicami lub kimś innym w rodzinie.
Dorosłe Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych (DDD) łączą podobne cechy.
Więcej na temat tego, czym jest rodzina dysfunkcyjna znajdziesz tutaj.
 
Źródło: blogdda.pl

Udostępnij